Muchomora czar

muchomor

Jest taka piękna scena w filmie amerykańskiego reżysera Jima Jarmuscha „Tylko kochankowie przeżyją”, kiedy główna bohaterka, grana przez Tildę Swinton, znajduje w ogrodzie muchomory, zwane po łacinie Amanita muscaria, i z czułością się nimi zachwyca. Początki używania tych grzybów do celów rytualnych datuje się na 8 tysięcy lat wstecz. Przypuszczalnie ludy syberyjskie nie znały innych używek aż do XVI wieku, kiedy to przyjezdni poczęstowali je wódką. Ta nie przypadła autochtonom do gustu z uwagi na kaca. W przeciwieństwie do alkoholu Amanita muscaria zapewnia długi i regenerujący sen. Ceremonie z jej udziałem umożliwiały podróż w zaświaty, gdzie można było zadawać pytania napotkanym istotom i w odpowiedzi otrzymać wizje.

Odwiedź też www.skandal.pl i sprawdź najświeższe ploty ze świata kina i gwiazd filmowych.

Należy wiedzieć, że muchomory, ayahuasca, sasafras i inne podobne substancje znane były ludziom od zarania dziejów. Używane przez szamanów, wyrocznie, wojowników, ale też zwykłych śmiertelników do poznania siebie, zrozumienia porządków świata, zjednoczenia się z przyrodą; doceniane za ich moce halucynogenne i działanie oczyszczające. Obecnie te same rośliny są stosowane w medycynie konwencjonalnej. W laboratoriach prowadzi się zaawansowane badania nad psychoaktywnymi substancjami, które mogą pomóc w leczeniu tak poważnych chorób cywilizacyjnych jak nowotwory (kambo) czy zaburzenia lękowo-depresyjne (psylocybina). Ale niezależnie od tego, jak dużo grzyby i zioła dały i dają naszemu zdrowiu, tęsknimy za ich magiczną mocą. Nie mamy już ludowych mędrców ani szamanów, do których moglibyśmy się po radę, zaklęcie na złamane serce czy pomoc w kontakcie ze zmarłymi.

Z punktu widzenia nauki czarownice i czarownicy to istoty ze świata fantastycznego, przynależnego magii i zabobonom. Słowo czarownica pochodzi od czasownika czarować, który wywodzi się od prasłowa czar, występującego we wszystkich słowiańskich językach (ukraińskie cary, rosyjskie cary). Czar oznacza czynności i środki magiczne wywołujące działanie sił nadprzyrodzonych, gusła. W źródłach leksykograficznych powtarza się przekonanie, że moc czarowników pochodzi od diabła. Dzięki zawartemu z nim paktowi można rzucać uroki.

Wypchnięci poza nawias społeczności cisi obserwatorzy kultywujący wiedzę przodków przez wieki łączyli medycynę z astrologią, magią i alchemią. Zaprowadzali porządek tam, gdzie rozum zawodził, głosząc przekazy czy widzenia. Rozdawali amulety, odbierali porody, przepowiadali przyszłość. Obecnie, w dobie zmian, chyboczących się biznesów, lęków przed chorobami znów stawiamy tarota, patrzymy w gwiazdy, a o zdrowie dbamy nie zawsze konwencjonalnymi metodami, wspierając się ziołami i energią. Gdyby tylko szamanki i magowie mogli poczęstować nas herbatką z muchomora, kto by nie chciał wysłuchać głosów z zaświatów, może rzucić urok albo skorzystać z amuletu?